To miał być piekny dzień... :-( mial być. Otóż dzisiaj miałem złożyć wniosek i wszystkie wymagane dokumenty aby otrzymać pozwolenie na budowę. I było pięknie az do brutalnego zderzenia w Starostwie Powiatowym. Ogólnie - to przy budowie domu najgorsze są te wszystkie tematy buirokratyczne... gdy spotykasz się z "gatunkiem urzędniczym"... tak... to inny gatunek ludzi. I jak wyglądało to moje zderzenie. Otóż... kobieta u której składałem dokumentacje zaczeła rzucać jakieś dziwne teksty typu: Znowu to samo... ile razy trzeba do nich dzwonić aby zrozumieli że robią źle... do ego wcale tego nie słuchają"... Cóż zapytałem się co jest źle... na co nie dostałem odpowiedzi tylko... pani powiedziała, że pojdzie to teraz droga oficjalna (czyt. odmowa" aby się czegoś w końcu nauczyli... i kazała mi zanieść dokumentację do kancelarii... coż... wiedziałem ze będzie to po prostu strata czasu... dlatego zadzwoniłem do mojego architekta... który był bardzo zdziwiony zaistniałą sytuacją...
Po około 20 minutach tym razem z architektem rzybyliśmy ponownie do jaskini lwa... a tak na prawdę... co najwyżej hieny... Pani cały czas próbowała obalić dokumentację... lecz mimo wszytsko sprawnie wszystkie jej wątpliwości rozwiewaliśmy... niestety do pewnego momentu. Oprócz dodania 1 zdania do dokumentacji... została jeszcze jedna sprawa do załatwienia. Otóż działka na której chcemy budować dom to grunty kat III... a na takich runtach można rozpocząć budowę dopiero po wyłączeniu ich z produkcji rolnej :-(. Co to oznacza - że: 1. Geodeta musi przygotować specjalna mapke - trwa to do 2 tygodni. 2. Taką mapkę, podanie o wyłączenie gruntów z produkcji rolnej oraz warunki zagospodarowania przestrzennego musze zlożyć w Starostwie... i po ich pozytywnej opiii dopiero mogę ubiegać się o pozwolenie na budowę... Cóż ogólnie to wtopa architekta bo powinien to wiedzieć... ale w całej tej sytuacji przeraża mnie to jak postępują z nami cudowni urzędnicy - gdyby ta kobieta po prostu powiedziała czego brakuje w dokumentacji... ona z premedytacją wiedząć ze moj architekt... nie jest... "zaprzyjaźniony" z urzędęm... szukała haka...i cóż... sma architekt jej go dostarczył... ale sposób w jaki z nami... ze mną rozmawiała to po prostu masakra! Ufff przydałoby się pogonić to cale towarzystwo.. po którym przyszliby pewnie tacy sami.
Zatem jak wygląda sprawa - otóż tak że zapowiada się kolejny miesiac w plecy... bo aby rozpocząć plany linii energetycznej muszę mieć pozwolenie na budowe... a to jak dobrze pojdzie bede miał za około 5 tygodni :-(. Zatem data startu budowy - druga połowa maja powoli sie oddala- a w sumie szybko się oddala...
W między czasie zacząłem załatwiać plany instalacji gazowej i wod-kan... i przynajmniej tutaj chyba wszystko wyjdzie OK... Bo pomimo faktu ze gazownia poinformowała mnie, że beda mogli przyłączyć mi gaz najwczesniej na wiosnę 2011... to znalazłem pewną furtkę/opcję na to że gaz będziemy mieli na jesieni tego roku i dziei temu a wiosnę 2011 zaczniemy wykańczać nasz domek.
Teraz napiszę więcej jak dostanę mapke od geodety.. a jeśli ktoś chce wiedzieć jak można obejść gazownię... to odpowiem na to poprzez maila.
Pozdrawiam...
sebastian79